Agnieszka Pałamarz, Zagubieni?


„[...] Coś mija, żeby zrobić miejsce nowemu.”
– Katarzyna Grochola
„Zegar tyka”  - powtarzam sobie codziennie już od początku września i odkąd to, ku ogólnemu niezadowoleniu młodzieży, skończyły się wakacje. Rok szkolny zaskoczył nas swoim nadejściem tak gwałtownie, jak niszcząca fala tsunami.


Dla mnie to szczególnie trudne, bo doświadczam czegoś nowego. Nie jest to ten sam budynek, do którego zwykłam chodzić przez poprzednie trzy lata. Po przekroczeniu progu nie witam tych samych twarzy, ale i wszystko inne, co mnie otacza, to nowość, bo jestem dopiero początkującym „kierowcą” swojego licealnego życia w świecie pełnym rozpędzonych, poważnych i uczonych ludzi.  Nikt, z kim rozmawiałam wcześniej o tej licealnej rzeczywistości, nigdy nie wdawał się w szczegóły, więc przyszłam tu nastawiona pozytywnie :)
Miałam do wyboru wiele szkół. Myślałam o tym intensywnie tuż przed i po testach gimnazjalnych. Gromadziłam setki potrzebnych informacji. Korzystałam też z targów edukacyjnych, które tylko zachęciły mnie, by do Liceum Ogólnokształcącego imienia Marii Skłodowskiej-Curie zawitać. I w ten sposób, pewnego słonecznego dnia, wraz z rozważającymi swoje szkolne decyzje ludźmi, wybrałam się na pierwsze i - jak się potem okazało - ostatnie drzwi otwarte w szkole ponadgimnazjalnej.
Było to dla mnie tak nowe i pozytywne doświadczenie, że wręcz z ekscytacją oglądałam szkolne sale przedmiotowe, sale gimnastyczne, gabinety dyrekcji i pokój nauczycielski, nie zapominając o paniach psycholog i pedagog. Ale to rozmowa była w całym tym wydarzeniu kluczowym elementem. Pytać można było o wszystko: od uczniowskich wrażeń, przez atmosferę panującą tu na co dzień, aż po opinie o naszych przyszłych profesorach. Nasłuchałam się wielu komplementów:) I to właśnie tego typu rekomendacja skłoniła mnie, by ostatecznie wpisać LO 12 na miejscu pierwszym mojego podania do szkół.
I tu zostaliśmy rzuceni na głęboką wodę. Bo choć byśmy bardzo chcieli nadal być otoczeni luźnym gimnazjalnym podejściem do wielu spraw, jest to niemożliwe. Z zapartym tchem czekaliśmy na zapoznanie się z zakresem materiału, który nas będzie od teraz obowiązywał. Wszystko jest nowe, zupełnie jakbym znalazła się w obcym kraju. Do wszystkiego trzeba powoli przywyknąć, zrozumieć to i w końcu polubić. A to ostatnie skutkuje właściwym nastawieniem do wszelkich zmian, a więc jest niezmiernie ważne.
Czego się nauczyłam po pierwszym miesiącu w liceum…? Przede wszystkim -  systematyczność. To, co nas wszystkich obowiązuje, to  rzetelność w wykonywaniu każdej zadanej nam pracy. Owszem, trudno przestawić nasze wakacyjne myślenie na matematyczne łamigłówki, ale nie można z tym zwlekać i obudzić się na wiosnę ;) Niestety, albo się z tym pogodzimy, albo sami będziemy sobie wszystko utrudniać. Nauczyłam się także, że nie należy się bać, mimo że mrowienie w brzuchu towarzyszy mi przed każdą lekcją. Ale to nie o to chodzi, żeby trząść się z paraliżującego  nas  strachu. Nauczyciel  nie   mydło, nie gryzie! A kolejna przydatna rzecz, jaką mogę wam podsunąć to to, że naprawdę każdy w tej szkole jest skory do pomocy. Nikt nie przebywa tu po to, by nam utrudniać nastoletni żywot. Kogokolwiek spytasz o poradę, będzie chętny, by Ci jej udzielić, więc  warto odważyć się na takie posunięcie ;)
Ale i my sami musimy zadbać o to, żeby inni nie traktowali nas jak dzieci. To trudny okres przejściowy, gdy z przysłowiowej „gimbazy” pełnej zwariowanych szaleństw, stajemy się licealistami i mamy do czynienia z dostojną kadrą nauczycieli, nauczających coraz to trudniejszych rzeczy. Warto więc zadbać o wyrobienie sobie dobrej opinii na porządny start.
I nie dotyczy to tylko takich codziennych spraw jak posiadanie pracy domowej, ale i naszej postawy wobec innych. Już nie raz nam powtarzano, że wyglądem i strojem okazujemy nasz szacunek gronu osób, z którymi przebywamy. Także to, czy podczas lekcyjnego wykładu patrzymy w sufit, czy na twarz starającego się nauczyciela, świadczy o naszym dobrym wychowaniu.
Poza paroma nowościami z licealnego savoir-vivre’u czeka nas jeszcze wiele ciekawych propozycji na to szkolne życie. Liceum oferuje szeroką gamę dodatkowych zajęć i przedsięwzięć. Od początku zachęca się do dobrowolnej pomocy w szkolnym wolontariacie, który efektywnie pomaga np. schroniskom dla zwierząt i dzieciom z Afryki. Funkcjonuje także koło teatralne, które będzie wymagało od nas kreatywności i odwagi, bo przecież jest w nas jeszcze trochę wakacyjnej weny ;) Czemu więc nie spróbować swoich sił podczas odgrywania jakiejś niesamowicie pozytywnej postaci?    Ponadto istnieją tu koła zainteresowań dla osób uzdolnionych przedsiębiorczo, ekonomicznie czy też prawniczo! Wystarczy  się   dobrze   rozejrzeć i podjąć słuszną decyzję, a gwarantuję Wam, nie będziecie jej żałować ;)
Życie pierwszaka w liceum jest pełne ekscytacji. Jeszcze wiele przed nami, a już pierwsze dni decydują o tym, jak będzie wyglądał każdy kolejny rok spędzony w tej szkole. Od nas zależy, jak zaczniemy, od nas zależy, czy finał za trzy lata będzie „happy endem”. Zatem moi drodzy, czas uśmiechnąć się po wstaniu prawą nogą z ciepłego łóżka, wziąć sprawy w swoje ręce i szukać pozytywów w każdej, nawet najmniejszej cieszącej serce rzeczy. „Panta rhei”, a my nie możemy dać się w tym wielkim świecie pogubić :)

Agnieszka Pałamarz
 Źródło zdjęcia:  http://farm4.staticflickr.com/3235/3132049311_c724a8b381_z.jpg?zz=1

Komentarze

Popularne posty