Wiktoria Marciniak, Instrukcja dobrego związku

Kilka dni temu natknęłam się na artykuł, dotyczący rozpadu związków i ilości rozwodów. To przykre, ale liczba wniosków o rozwód wzrosła w ciągu ostatnich lat. Nie trudno się domyślić, co jest tego przyczyną - brak czasu, ciągła praca, gonitwa za pieniędzmi, mnożące się wokół nas aktywności, zabierające kolejne minuty życia, zazdrość, brak cierpliwości.

Wiesław Myśliwski napisał w swojej książce pt. "Traktat o łuskaniu fasoli" takie słowa: "Na dłuższy związek już człowieka dzisiaj nie stać. Każdy za czymś goni, do czegoś się wspina, i to z kimś drugim jak z kulą u nogi. Mówić się już nie chce, a tu trzeba. Nie ma o czym, a tu trzeba. Zdarzają się, nie powiem, małżeństwa do śmierci. Ale to już zabytki."
Niedawno zadzwoniłam do mojego chłopaka. Od zwykłego „cześć”, przez „jak Ci minął dzień?”, do „dlaczego się nie odezwałeś?”. To pytanie, tak często pochopnie zadawane, doprowadziło do wojny kilkudniowej. Dlaczego pochopnie? Ponieważ powinnam się domyślić, że jest zajęty i stały kontakt telefoniczny nie jest sensem jego życia. Zatem odpowiedź była jasna: „Nie miałem czasu.”. Powinno mi wystarczyć, prawda? Niestety, nie. By wbić gwóźdź do trumny, zaczęłam swoje wywody na temat tego, ile można się prosić o głupi telefon, wymówki, że ciągle o mnie zapomina i nie potrafi zaplanować dnia tak, by chociaż na pięć minut się spotkać lub zadzwonić. Ogromny błąd - kłótnia przez telefon. To najlepszy sposób, żeby sprzeczka się rozwinęła i to w sposób niekontrolowany. Nie widzisz reakcji drugiej osoby lub źle ją rozumiesz. Spirala się nakręca. Może Ci się nawet zacząć wydawać, że gdy Ty do niego mówisz, on się śmieje. Wtedy wystarczy już tylko krzyknąć na niego, aby przestał.  On natomiast jest już na tyle zdenerwowany, że gdy to słyszy, mówi, iż nie ma ochoty rozmawiać, bo wymyślam dziwne teorie i mam coś ze słuchem. Scenariusze podobnych rozmów mogłyby zająć  następnych pięć stron, ale nie w tym rzecz. Chodzi o to, że jeżeli facet raz coś powie, w prostym komunikacie „wyzna”: „Nie miałem czasu”, to pewnie tak właśnie było. Po co dzielić włos na czworo? Poza tym ingerowanie w jego plany, wszelkie próby nacisku, gdy raz już sobie coś postanowił, nie mają sensu.
Zapewne brzmi to poważnie i niepokojąco, ale nie ma czego się bać. Przecież jeżeli taki upór dotyczy deklaracji bycia w związku, to znaczy, że  - mimo naszych paranoicznych wątpliwości – jednak znajdzie czas dla tej relacji. Może się zdarzyć, że dopóki facet tego jasno nie wytłumaczy, kobieta wielu rzeczy nie dostrzega. Ja zaczęłam to rozumieć, dopiero, gdy pokłóciłam się z moim chłopakiem. „Skoro jest Ci tak źle – powiedział wtedy - to chyba nie widzisz mojego zaangażowania, tego, jak przyjeżdżam po Ciebie do szkoły, jak staram się w każdą sobotę rzucić wszystko, co muszę zrobić, żeby do Ciebie przyjechać, jak dbam o Twoje bezpieczeństwo i wysłuchuję Twoich lamentów bez żadnego sprzeciwu.” Po tych słowach całkiem zmieniłam poglądy na jego stosunek do naszego prawie trzyletniego związku. Wszystko, co powiedział, to prawda. Zrozumiałam też, że trzeba znaleźć równowagę między koncentracją na własnym życiu a zaangażowaniem w relacje z innymi, zamiast tylko kontrolować drugą osobę i wytykać jej błędy. Zachowanie własnej niezależności i wolności w pewnych aspektach życia jest najistotniejszym elementem zdrowego związku.
Jestem już tego świadoma, choć nadal uczę się to rozumieć. Jak mówią, człowiek uczy się całe życie.  Życie jest pełne niespodzianek, zwłaszcza to miłosne. Wiesław Myśliwski, wcześniej przeze mnie cytowany, w tej samej książce stwierdził również: „Świadomość, co prawda, zawsze przychodzi poniewczasie, niezależnie od wieku. Na tym polega nasz ludzki los, że zawsze poniewczasie. Zawsze już po wszystkim. Bo też świadomość jest naszym losem, nie życie.” Mam nadzieję, że jednak nie „poniewczasie”…
Wiktoria Marciniak


Źródło ilustracji:   http://dzielnicastylu.pl/wp-content/uploads/2016/06/Ilustracje-przedstawiajace-15-zasad-szczesliwego-i-udanego-zwiazku-04.jpg

Komentarze

Popularne posty