Licealna podróż w czasie - Paulina Dudziak

 




    Czy zastanawialiście się kiedyś, jak bardzo zmieniła się szkoła ponadpodstawowa od lat 70. XX wieku? Z jaką szkolną rzeczywistością mierzyli się pierwsi uczniowie Dwunastki i ich młodsi koledzy przez kolejnych pięć dekad istnienia naszego liceum? Pozwólcie, że odrobinę zaspokoję Waszą ciekawość.

Matura

Tym, co niezmiennie ekscytuje wszystkich licealistów, jest matura. Przez ostatnie pół wieku wielokrotnie ją reformowano. Może Was zdziwić, że kiedyś był to egzamin wewnętrzny, oceniany przez nauczycieli danej szkoły, a jego wyników nie określano procentowo. Maturzyści otrzymywali oceny z każdego zdawanego przedmiotu. W skład komisji egzaminacyjnej wchodzili nauczyciele wyłącznie z danej placówki. Nie korzystano – jak dziś -  z jednakowych dla całego kraju arkuszy egzaminacyjnych. Tematy prac pisemnych i zadania egzaminacyjne zapisywano na tablicy.  Prace pisemne oceniano nawet w ciągu jednego dnia i na wyniki egzaminu nie trzeba było czekać, jak obecnie, prawie dwóch miesięcy. Warunkiem zdania matury były oceny pozytywne, czyli od trójki w górę (Tak! Kiedyś dwójka była najniższym szkolnym stopniem! Sześciostopniową skalę ocen wprowadzono na początku lat 90., przy czym szóstka była oceną specjalną, jedynie za osiągnięcia wykraczające poza podstawę programową), ale co ciekawe, jeśli maturzysta z egzaminu pisemnego otrzymał piątkę, a w poprzednich dwóch latach nauki był oceniany z danego przedmiotu na co najmniej czwórkę, to nie musiał brać udziału w egzaminie ustnym!

          Pewnie słyszeliście od swoich rodziców i dziadków niejedną wspominaną z nostalgią historię o tym, jak udało im się ściągać na swojej maturze😉 Rzeczywiście dawniej przemycenie ściągi w bułce starannie przygotowanej przez kogoś z rady rodziców czy w maskotce zabranej ze sobą na szczęście było dość łatwe, a pilnowanie maturzystów wychodzących podczas egzaminu do toalety – czasem umowne. Ale wróćmy do spraw poważnych. Egzamin pisemny dawniej zdawano obowiązkowo z dwóch przedmiotów — języka polskiego oraz jednego przedmiotu wybranego, a tematy były zróżnicowane, w zależności od regionu. Zadania na maturę ustną ustalali nauczyciele danej szkoły. Na języku polskim losowało się trzy pytania dotyczące literatury i nauki o języku, natomiast na języku obcym kładło się duży nacisk na teoretyczną znajomość struktur gramatycznych oraz słownictwa, co dzisiaj zastąpiono zadaniami sprawdzającymi umiejętności praktyczne. Dla szczególnie uzdolnionych językowo przewidziane było zwolnienie z tego egzaminu, pod warunkiem posiadania certyfikatu językowego (np. z j. angielskiego FCE, CAE) lub tytułu laureata albo finalisty olimpiady językowej na szczeblu wojewódzkim. 

    Choć dziś egzaminy ustne zdawane są przez wszystkich na tym samym poziomie trudności, to do 2011 roku na ustnej maturze z języka obcego obowiązywał podział na zakres podstawowy i rozszerzony.

    Wiele zmian w procedurach maturalnych wprowadzono w 2014/2015 roku, np. to wówczas zrezygnowano z przeprowadzania egzaminu ustnego z j. polskiego w formie prezentacji na wybrany temat przygotowywanej przez ucznia przez ponad pół roku przed maturą. To wtedy też do trzech przedmiotów obowiązkowych (języka polskiego, języka obcego i matematyki – do roku 2009/10 uznawanej za nieobowiązkową) dodano jeszcze przedmiot wybrany zdawany na poziomie rozszerzonym. Ale to już szczegóły… Dość powiedzieć, że to rok 1999 był dla polskich maturzystów przełomowy. Wtedy powstała instytucja, która przejęła kontrolę nad dawnymi egzaminami dojrzałości, czyli Centralna Komisja Egzaminacyjna. Ciekawe czy i my, jak dawni absolwenci Dwunastki, będziemy wspominać czas naszych matur z wielkim sentymentem, czy w pamięci pozostaną nam tylko rygorystyczne procedury?




Klimat tamtych lat

Zostawmy już matury. Wyobraźcie sobie mieć w szkole obowiązkowe prace społeczne oraz pochody  pierwszomajowe, lekcje od poniedziałku do soboty (!) i mundurki, a także fartuchy z przyszywanymi do nich tarczami. A to wszystko i znacznie więcej wypełniało życie uczniów w PRL-u, czyli w latach 70. i 80. XX wieku. Dawni uczniowie uczyli się również przedsiębiorczości, wpłacając pieniądze do tak zwanej SKO, czyli szkolnej kasy oszczędności. Ujednolicony strój, polityczna propaganda, wpływanie przez komunistyczne władze na treści, które miały być przekazywane uczniom w szkołach (np. na lekcjach historii) czy organizowanie młodzieży czasu wolnego w postaci wspólnych wyjazdów na wykopki w tzw. czynie społecznym to wspomnienia najstarszych absolwentów naszej szkoły.  Czasy się zmieniły, a wraz z nimi spojrzenie na edukację.

Dawni uczniowie liceum na pewno pamiętają, że lekcje religii odbywały się nie w szkołach, a w przykościelnych salkach katechetycznych. Dzisiejszy skrót EDB niewiele mówi absolwentom sprzed lat, ale już jego „przodek” - PO, czyli przysposobienie obronne, na pewno przywołuje wiele wspomnień: strzelanie z karabinu sportowego, obsługę łączności czy udzielanie pierwszej pomocy. Dawnym licealistom nieobce były także zajęcia techniczne, na których uczyli się szyć, piec ciasta lub majsterkować.

          Gdy oglądamy klasowe zdjęcia sprzed tych kilku dekad, uwagę zwraca wygląd ówczesnych licealistów. Panował wówczas prawdziwy rygor pod względem stroju czy fryzury. Nie do pomyślenia był makijaż czy ekstrawagancki kolor włosów. Każdy przejaw oryginalności był z reguły piętnowany, nie pozwalano na taką swobodę w wyrażaniu siebie wyglądem, jaka panuje dzisiaj. Choć na dawnych fotografiach nasi starsi koledzy wydają się mniej kolorowi i różnorodni niż współcześni nastolatkowie, to  - gdy posłucha się ich wspomnień sprzed lat – można odnieść wrażenie, że mimo szarych czasów, trudnych warunków do nauki czy braku nowoczesnego sprzętu dydaktycznego, szkolne życie dla wielu było jednak niezwykle barwne.

                                                                                                    Paulina Dudziak (1c)


  Zdjęcia pochodzą ze szkolnej kroniki z lat 70-tych i 80-tych.

 

 

 

 

 

 


 

Komentarze

Popularne posty